M/Y DZIK
Klasa | łódź spacerowo wędkarska zbudowana na kadłubie Nesh'a 20 |
---|---|
Lc-Długość całkowita [m] | 6,40 m |
Bc-Szerokość całkowita [m] | 2,30 m |
Kadłub [materiał] | laminat epoksydowy |
Pokład | sklejka, drewno |
Rok budowy/przebudowy | 2004/2016 |
Port macierzysty | Wierzbica |
Armator | Kasia i Maciej Bossowscy |
Pomysł na Dzika zrodził się w mojej głowie dawno i chyba był odpowiedzią na wspomnienia z lat 70-tych, kiedy to szlak z Warszawy do Piszu, Narwią i Pisą, był dosyć powszechnym standardem. Tamte czasy i tamte łódki były inne. Najczęściej 6-cio metrowe konstrukcje. W najlepszym wypadku silnik Wietierok 8 a w kokpicie bańki, kanistry a nawet butelki z zapasem benzyny na 4-ro dniową podróż. Dzisiaj nie do pomyślenia a wtedy... było pięknie. I chyba właśnie z tęsknoty za tamtymi czasami zrodził się Dzik - spacerowo-wędkarska, wypornościowa łódź na rzekę
Od dawna, w klasie 6-cio metrówek, za jacht o najpiękniejszych liniach uważam Nash'a. Jakieś 12 lat temu kupiłem kilowego Nash'a, który po zderzeniu z kamieniami na Śniardwach stał od kilkunastu lat pod plandeką, (całkiem tak jak betonowy płaszcz, o którym nie pamięta nikt). I tak zaczęła się moja przygoda w budowanie Dzika.
Na początku odciąłem kil, odbudowałem dno i naprawiłem powierzchnię dolnej części kadłuba. Górną część kadłuba zutylizowałem. W części dennej wykonałem konstrukcję płyty podłogowej. Przestrzeń pod podłogą wypełniłem pianką i całość zalaminowałem, tworząc w ten sposób bardzo dużą komorę wypornościową (to tak na wypadek gdybym na rzece rozwalił poszycie). Podwyższyłem burty o jakieś 10-12 cm i na tak przygotowanym kadłubie położyłem sklejkowy pokład i zbudowałem sklejkową kabinę. Całość uzupełniła odbojnica złożona z dwóch dębowych listew i grubej liny. Na dziobie znalazł się szeroki bukszpryt, który ułatwia wychodzenie na keję i może służyć jako miejsce przechowywania kotwicy. I jeszcze jedno - może najważniejsze. Dzik nie miałby takiego uroku, gdyby nie logo zaprojektowane przez Karola Ortyńskiego. Głowa dzika wpleciona zgrabnie w napis Dzik - arcydzieło!
Jak widać na załączonych zdjęciach kabina jest otwarta z tyłu. Dzięki temu przestrzeń kokpitu łączy się z kabiną, co na relatywnie małej łódce, daje w praktyce dużą przestrzeń użytkową. W razie deszczu nad kokpitem można rozłożyć namiot-plandekę. Służy do tego, unikalna w swoim rodzaju, drewniana konstrukcja, którą można rozłożyć na elementy i schować do dziobu.
Dzik został wyposażony w 5-cio konny, silnik Parsun. Ponieważ chciałem mieć możliwość sterowania z kabiny, silnik wymagał daleko idących przeróbek, pozwalających na podłączenie linek sterujących. Dla zasady postanowiłem nie instalować współczesnych, gotowych elementów sterowania silnikiem. Dlatego wszystkie akcesoria z tym związane wykonałem własnoręcznie a całość bazuje na zwykłych linkach od hamulców rowerowych. Przekładnie kierownicy wykonałem z podnośnika tylnej szyby samochodu Skoda Fabia pozyskanego na szrocie - działa bardzo dobrze.
Pierwsze pływanie pokazało, że Dzikowi brakuje bocznego oporu na rufie. Łódka zachowywała się jak samochód na lodzie. Po wejściu w zakręt, wychodziło się z niego przez dłuższą chwilę z silnikiem skręconym "na maxa" w drugą stronę. Taki błąd wynikający z braku doświadczenia konstrukcyjnego - kiedy to ster zastępuje się silnikiem zaburtowym. Problem został naprawiony przez dołożenie na rufie dwóch "ślepych sterów". Są to niezbyt duże, dwie płaszczyzny, po obu stronach silnika, ustawione jak stery na wprost. Zjawisko ustąpiło całkowicie.
Jestem po pierwszych, nieśmiałych rejsach po Narwi i Bugu. Łódka sprawdza się znakomicie i wywołuje powszechną sympatię. Nie zauważyłem tylko, że w międzyczasie zmieniła się epoka i po naszych wodach, rycząc setkami koni, przewalają się tabuny motorówek, prowadzonych przez sterników z przerażającą przewagą ilości koni mechanicznych nad ilością szarych komórek. Na szczęście Dzik dobrze chodzi na fali. Ale to już zupełnie inna historia...